Złamanie kości śródręcza

Jadąc 2km/h, przelot przez kierownicę

i złamanie 3 kości śródręcza

Złamanie przyszło w najmniej oczekiwanym momencie. 

  • 2 dni przed urlopem, który miałam spędzić cały na rowerze eMTB
  • dzień wcześniej zabukowałam kwaterę
  • na trening pojechałam z myślą: 

Dziś zrobię delikatny trening, wiec się trochę pooszczędzam, bo w końcu trzeba zbierać siły na góry.

A skończyło się to tak. Złamanie 3 kości śródręcza (3, 4 i 5 palec). Na domiar złego 2 godziny później stłukłam telefon. 

Dotychczasowe wypadki na rowerze,

no ale takie coś?

W swoim 34 letnim życiu nie miałam jeszcze nic złamanego. A kraksy na rowerze miałam tyle, że kto by to liczył 😜

  • Przeloty przez kierownicę się zdarzały i to nie jadąc z prędkością 2 km/h (jak w przypadku złamania), ale nawet i 35 km/h
  • Pocałunki drzewa i to takie, że sama się zastanawiałam, jakim cudem nic nie połamałam. Ba nawet kask wychodził z tego cało,  a zdarzało mi się czasem całym impetem rąbnąć centralnie w drzewo
  • Lądowanie w rowie, jadąc ponad 30 km/h. Wtedy skończyło się na stłuczonych żebrach, a myślałam, że są połamane. Ale o dziwo prześwietlenie nic nie pokazało.
  • Uślizgnięcie się przedniego koła, żeby to było raz 😁. Ale jadąc prawie 40km/h szlif po asfalcie nie należy do najfajniejszych
  • Niedoloty podczas skakania z hopek
Posiniaczone nogi po treningach na street trialu
Posiniaczone nogi po treningach na street trialu

Kończyłam zawsze z porządnymi siniakami, zadrapaniami, stłuczeniami, czasem i poważniejszymi głębszymi ranami. No ale żeby jechać 2 km/h, na moim street trialowym rowerku, zaczynając zjeżdżać z malutkiej góreczki i wywinąć orła. Kierownica ustawiła się na piasku w poprzek no i przeleciałam przez nią, lądując podparłam ręką i po zawodach. Mój mąż mówił, że:

Jakbym nie widział, to bym nie uwierzył 😜

Leczenie złamania kości śródręcza

  • Wsadzili mi na 10 dni w gips. Urlop już nie było zbytnio rowerowy, choć i tak trochę o jednej ręce lub bez trzymanki pojeździłam. Ale więcej chodziłam po górkach, ba nawet truchtałam, bo za mało mi było sportowo takie zwykłe chodzenie np. po lesie. Ale z gipsem przebieżki były mało komfortowe, no a zakwasy miałam takie, że ruszać się później nie mogłam. 
Urlop z moim prywatnym basenem w tle 😉
  • Pani chirurg na kolejnej wizycie zlitowała się i zdjęła mi ten gips. Dziwiła się, że tyle mi tego gipsu nawalili.
  • Dostałam fajną ortezę, gdzie mogłam zginać trochę palcami, ba nawet kazała. A bolało niemiłosiernie. Mogłam sobie przynajmniej kręcić na moim trenażerku w pokoju. Później już nawet go zdejmowałam, bo ręka się pociła i było mało przyjemnie, ale uważałam, żeby nie ruszać zbytnio, poza ruche palcami.
Złamanie złamaniem, a mistrzostwa świata w kolarstwie 2020 trzeba było pojechać
  • Pani chirurg kazała suplementować się witaminą D, żeby kości się szybciej odbudowały. Ale życie uratował mi kolega, który polecił zakupić olej żywokostny z gojnikiem. Ba nawet sam mi go kupił i dostarczył (są na świecie dobrzy ludzie). Olej bardzo mi pomagał w złagodzeniu bólu no i już po 5 tygodniach kości się zrosły.
  • Ale nie dość, że straciłam -2 cm na lewej ręce, to jeszcze po zdjęciu ortezy, siniak i tak się powiększał
Złamanie kości śródręcza - po zdjęciu gipsu
Złamanie kości śródręcza - po zdjęciu gipsu
Siniaki po zakończeniu 5 tygodni leczenia
  • Teraz pozostaje rehabilitacja. I tu znowu kolejni dobrzy ludzie na ziemi. Od innego dobrego znajomego, dostałam zestaw do ćwiczeń. Nawet nie wpadłabym na to, że są takie cudeńka do ćwiczeń, a tu dostałam taki miły gest.

Czas przełamać ból i blokadę psychiczną

i ruszyć do ćwiczeń

Kości śródręcza odbudowują się dość długo z racji tego, że skóra w tym miejscu jest bardzo cienka. Ból na samym początku złamania był bardzo duży, nie mogłam nawet podnieść pustego kubka. Boleć boli i ba Pani chirurg powiedziała, że może boleć nawet do roku czasu. Ale ja jestem odporna na ból, gorszy jest dla mnie ten ból psychiczny, że nie mogę w pełni ćwiczyć, wykonywać pewnych ruchów. Ale i to pokonamy.

A ileż to ja się nie nasłuchałam, zaraz po złamaniu:

Teraz się może trochę ogarniesz i nie będziesz tak szaleć na tym rowerze.

Od razu mi się kojarzy ten memik 🤣

Nie wykluczam kolejnych kontuzji, bo wypadki będą i to nie jedne. Jestem tego świadoma, choć wiadomo, chciałoby się ich uniknąć. Ale widzicie, tak to właśnie w życiu jest, nie wszystko da się przewidzieć, wszystkiego uniknąć. Teraz czas pozbyć się lęku przed ćwiczeniami, bo uraz jakiś w głowie pozostał. Tak więc kolejne wyzwanie przede mną. Trzymacie kciuki, żebym już się nie łamała, no ale…

I tak pozdrawiam Was serdecznie z mojego pierwszego treningu po 6 tygodniowej przerwie na złamanie kości śródręcza.

Trening na street trialu - Inspired flow 22'

Dodaj komentarz

Zamknij Menu