15.11.2018 r, czwartek, godzina 10:00, temperatura 8 stopni, praktycznie bezwietrznie.
Rowerek stoi w pokoju, patrzę na niego i pojawia się pytanie:
To co, zimno dziś, pochmurnie, pewnie trening na trenażerze w domu? A może by tak, na przekór, zrobić trening na świeżym powietrzu?
Tak, to jest dobry pomysł Aniu: Ty, ja rowerek, cukrzyca z nami i wio 🙂 !
Tak też zrobiliśmy. Śniadanie zaliczyłam dziś wcześniej. Podałam insulinę, ale nie wliczałam w to treningu, stad na zdjęciu poniżej zobaczycie, że po podaniu insuliny ok, godz. 7:00 (niebieski kwadracik na dole wykresu), cukier zaczyna spadać. Dałam tylko 1,5 jednostki, większość na zbicie, ponieważ startowała dziś ze zbyt wysokim cukrem, ok. 160 mg/dl. Śniadanie było skromne, głównie składające się z wszystkich odmian białego sera 🙂 .
Jak tylko naszła mnie ochota na trening, a było to ok. godziny 10:00, musiałam podciągnąć glukozę. Nie chciało mi się kombinować z obniżaniem bazy tymczasowej, lub zatrzymaniem jej, na jakiś czas. Zanim glukoza poszłaby do góry, trochę by to trwało. A że miałam ochotę na czekoladowego cukierka, to postanowiłam go zjeść i iść na trening 🙂 .
Wybrałam te, pyszne. Ha, może nawet tyle zjadłam, choć na zdjęciu, to nie moja ręka. Nie wiem, nie liczyłam ile wciagnęłam, przecież i tak je wszystkie “wykręcę pedałami” 😀 .
Widzicie, jak cukier, ok godz 10:00 wzrasta? Trzeba było ruszać w trasę. Czułam wzrok ludzi, skierowany na mnie.
Hmm, no wiem, że jest zimno, ale przecież sucho, nie wieje, no to jadę. To co się tak na mnie gapicie 🙂 ?
Może przestraszyli się tego widoku:
Może myśleli, że jadę napaść na bank 🙂 ?
Nie, nie, nic z tego, nie dziś 😀 !
Zwróćcie proszę uwagę lepiej, jak zachowywał się mój cukier. Godzina od 11:00 – 12:00, glukoza za wysoka, 220 mg/dl, insulina bazowa jest podawana. Cukier utrzymuje się na stałym poziomie, przez ok. godzinę. Dlaczego? Tutaj znaczenie ma zjedzony Michał, no może Michałki :), tłuszcz robi jednak swoje. Ja nic nie koryguję, ponieważ wiem, że zaraz będzie leciał w dół.
Co Wam powiem, to powiem – jestem w tym już doświadczona, miałam rację – już przed godziną 12:00 – 185 mg/dl ↓. Na końcu treningu dotarłam z zatrzymaną bazą i poziomem 102 mg/dl. Pompa zatrzymała mi podaż insuliny, widząc 126↓↓ mg/dl. Słusznie. Wiedziałam już, że kończę trening. Gdybym chciała jechać jeszcze trochę, pewnie trzeba by coś jeszcze dojadać, zależy, jak mocno naciskałabym na pedały 🙂 . Poza tym zatrzymałabym już podawanie insuliny przy 185 mg/dl ↓.
Dziś było raczej rekreacyjnie, może z racji tego, że nie chciałam się zbytnio spocić, żeby mnie nie przewiało:
35km – średnia prędkość 26,3 km/h.
A dziś jechało się naprawdę super. Tylko 2,3 śmiałków na trasie, również rowerami, nic praktycznie nie wiało. Świetnie, ale zimno 🙂 .
Patrzycie na mnie i coś Wam nie gra 🙂 ? Zgadza się, macie rację. Tak, lajsnęłam sobie nowe okulary. Długo ich szukałam, aż w końcu znalazłam. A tak na zakończenie, troszkę ciekawostki:
słówko “lajsnąć” pochodzi z niemieckiego = sich etw. leisten oznacza coś sobie zafundować.
Kto wie, jeszcze trochę jesieni mamy, także ja sezonu jeszcze nie zamykam 🙂 !
A jak jest u Was z jesienną kondycją sportową? Czyżbyście zasiedzieli się na kanapie? Jak nie zobaczę komentarza poniżej, będzie dla mnie to jednoznaczna odpowiedź ;p .