Niedzielny trening

Witajcie,

oj pospałam. Jak na mnie, to naprawdę długo, do 9, a kładłam się o 22:00 🙂 . Miałam jednak kiepski wczorajszy dzień – 5 ibumów 400mg, tak mnie cały dzień głowa bolała, nie wiedzieć czemu… Pewnie ten wczorajszy ból głowy miał wpływ na tak długie spanie oraz na jakość treningu, który miałam w planach. Ale od początku.

Funkcja SmartGuard pięknie dziś zadziałała nad ranem. Zatrzymała podaż insuliny przy spadającym cukrze 95↓ mg/dl, także śniadanko zaczynałam z zatrzymaną bazą na poziomie 78 mg/dl.

He, musiałam sobie przypomnieć ile bułka miała węglowodanów.  W liczeniu WW zawsze byłam leniwa, przeważnie wszystko “jadę na oko” tzn. powiedzmy z doświadczenia 🙂 . Teraz natomiast, na poczet tego artykułu, proszę bardzo, zliczyłam węglowodany, które zjadłam i ilość insuliny, jaką powinna była podać:

  • przelicznik do posiłku 1:1
  • wrażliwość na insulinę:  70mg/dl

 

  • na bułkę 6 jednostek insuliny + 0,3 jednostki jajko + troszkę masła i majonezu = 66,3 g węglowodanów
  • wyszło 6,3 jednostki insuliny – 0,5 jednostki wynikającego z małego cukru = 5,8 jednostki insuliny, jaką powinnam podać do tego śniadania. Jeśli nie miałabym w planach treningu, rozłożyłabym ten bolus na złożony, z większą proporcją na bolus prosty.

Wiecie ile podałam insuliny? 0,5 jednostki 🙂 ! I jaki był tego skutek, zobaczcie poniżej:

 

Widzicie teraz, jak bardzo istotny jest wysiłek fizyczny, w przypadku cukrzyka 🙂 ? Zaoszczędziłam praktycznie ponad 5 jednostek insuliny, którą po prostu “wyjeździłam” 🙂 , utrzymałam przez cały trening dobry poziom glukozy po zjedzeniu posiłku i wróciłam z super cukrem 120 mg/dl.

Muszę Wam jeszcze powiedzieć, że w 10-tym km treningu zatrzymałam też podaż insuliny tzw. bazy, na kolejne 10 km (czyli jakieś 20 min. jazdy). Zauważyłam, że po 10-ciu km. poziom glikemii mam na poziomie 138 mg/dl (bez żadnych trendów wzrostu, czyli tzw. strzałek w górę ↑ i w dół ↓ ). I słusznie: w 22-tym km poziom glukozy 143 mg/dl – wznowiłam bazę. Pod koniec treningu, czyli między godziną 11 – 12, podałam 1j insuliny. Wiedziałam, że kończę już trening, a zostawienie glikemii na poziomie 146 mg/dl nie jest, jak na “pompiarza”, ok 🙂 . Jak widzicie poziom glikemii, przy skończonym treningu, pokazywał 120 mg/dl i zaczął lekko spadać. Tak, tak, zdecydowanie zasłużyłam na małą nagrodę:

Deser tiramisu nasączony ponczem kawowym, pokryty kremem z serem Mascarpone oraz winem Marsala, z posypką ‘kawową 🙂 .

Spokojnie, mały “bolusik” i jak widać, cukier po jego zjedzeniu 110 mg/dl . I można? Można, a nawet trzeba 🙂 .

 

Trening przebiegł dość spokojnie, w dobrym tempie. Troszkę czułam wspomnianą wczorajszą niedyspozycję ( mocniejszy puls, troszkę bardziej przyspieszony niż zazwyczaj), ale jechało się super. Po zmianie na nowy łańcuch, jazda mega płynna i przyjemna. Czuć różnicę. Zwłaszcza z myślą, że mam superowe nowe obręcze 🙂 (zobacz też Są nowe obręcze ).

 

Łącznie przejechanych 41 km / średnia przejazdu 26,6 km/h / całość trasy w 1:31:27.

Jestem ciekawa Waszych komentarzy co do mojej glikemii? Może uważacie, że inaczej powinnam była podać insulinę? Może cukier powinien być jeszcze niższy niż miałam?

Chętnie przeczytam Waszą opinię 🙂 . 

 

Dodaj komentarz

Zamknij Menu