Kontuzja stawu biodrowo-krzyżowego

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ PO 30-stce

Jest kilka sytuacji w moim życiu, gdzie czuję się naprawdę załamana, bezradna i zła, m.in.:

1. Dół związany z tymi gorszymi chwilami życia z cukrzycą. Przykładowo, gdy:

– po raz 3. pod rząd wbijam sensor do stałego monitoringu glikemii (koszt jednego to 150 zł. Więcej na temat kosztów leczenia możecie przeczytać tutaj – Cukrzyca tylko dla bogatych), a on nie działa i znowu „bujanie się” z reklamacjami,

– pompa budzi mnie o 2 w nocy, bo mi cukier spada tak gwałtownie, że muszę wstać i czy chce mi się czy nie, powinnam coś zjeść, czy się napić czegoś słodkiego, aby uchronić się od gorszych konsekwencji,

– wbijam wkłucie, a ono nie działa prawidłowo i cukier idzie, jak głupi do nawet 400 mg/dl. A Ty teraz nie wiesz, czy w końcu ruszy te wkłucie, czy nie, bo czasami okazuję się, że po prostu, po 4 godzinach, rusza.

2. Trafia mi się kontuzja i nie mogę trenować.

I właśnie o tym chciałam napisać kilka słów.

Hmm, czyżby „starość” mnie zaczynała dopadać?

No boli, boli...

Ból zaczął się pod koniec grudnia, trwało to prawie 2 miesiące. Czułam początkowo słabe, później już mocne ukłucie:

  • gdy przekładałam nogę z prawej strony, na lewą,  
  • podczas uginania lewej nogi,
  • już nawet wychodząc z prysznica i przekraczając brodzik.
A że ja, jako wytrwała, zapalona sportowczyni, stwierdziłam, że przejdzie samo.
 

No trochę boli, ale chyba przejdzie… najwyżej będę się rozciągać trochę mocniej przed treningami…

Guzik nie przechodziło, ba było coraz gorzej. A że lepiej się nic nie zapowiadało, postanowiłam coś z tym zrobić.

Ale taki dyskomfort od trenażera?

No nie. Czas się Wam „pochwalić” 😉 . 

Czyż nie są piękne😎?

Jazda na łyżwach, to wspaniała alternatywa dla roweru i ćwiczenia partii mięśni nóg. A że trenażera i jazdy po domu, mam czasem już naprawdę dosyć, postanowiłam innego sportu. Fakt, człowiek już po 30-stce, nie spędza na lodowisku, jak za młodu nawet i 4 godzin dziennie, ale godzina treningu była. I była to bardzo intensywna godzina, bo wracałam do domu, jak taki „szczurek”. Głównie uczyłam się jazdy na jednej nodze, do przodu i do tył, przeplatanek, podskoku podczas jazdy i jazdy z przodu na tył itp. I najważniejsze przesiadłam się w końcu na wymarzone hokejówki. Ponad 20 lat jazdy na figurówkach, a tu taka zmiana, żeby się lepiej ślizgać itp. Było super. No może nie zawsze, bo gleby były i na kolana, na dupsko też. Stąd zaczęłam się ubierać „rozsądniej dla mojej skali szaleństw” 😜.

Nauka kosztuje, nie ma lekko. 

Pancerz na lodowisko

A tyłek, jak bolał, tak bolał, pomimo zabezpieczenia, przed upadkami itp. Ba zaczęłam nawet myśleć, że mam pękniętą kość ogonową. Zdjęcie nic nie wykazało.

No to szukamy przyczyn bólu dalej.

Ping pong

Czy rozpoczęcie treningów ping-ponga od początku 2020 roku mogło mieć wpływ na ból? Nie wiem, być może.  Jak grałam, ból się też pojawiał.

Nauka jazdy na tylnym kole

Nauka jazdy na tylnym kole, którą też rozpoczęłam od końca 2019 i początku 2020 roku. I tutaj również przytrafił się upadek, m.in. na tyłek. He, możecie zobaczyć to spektakularne widowisko na tym nagraniu: Nauka jazdy na tylnym kole.

Spokojnie treningi na trenażerze też były 🤪🤪

A boleć nie chciało nic odpuścić. Dziwne 😜.

No to chyba czas zacząć się leczyć.

I jak to mówią:

Przyszła kryska na Matyska.

Wizyty u specjalisty, masaże, kolejne wizyty i … brak treningów wyżej wymienionych. Poza jednym sportem: treningiem na moim kochanym, wiernym trenażerze. Tego lekarz nie zabronił.

Trenażer - twój wierny przyjaciel

I teraz pewnie większość z Was „zabawi się” w lekarzy (bo przecież my tak lubimy być specjalistami w tej dziedzinie) i stwierdzi:

„Przeciążyła coś i przesadziła.

A było tak nie szaleć".

Brawo wy, ale nie do końca tym razem 😜.

Diagnoza

Skrzywienie prawostronne kręgosłupa, co w natłoku pewnych ćwiczeń, spowodowało blokadę lewej strony stawu krzyżowo-biodrowego.

Kontuzja, która wyklucza mnie na jakiś czas, z niektórych treningów. Odebrała:

  • radochę ze sportu i wysiłku fizycznego,
  • cele i motywacje, jakie sobie założyłam do zrealizowania.

Jedno Wam powiem, chwilowo odebrała, bo ja wrócę i będę próbować, już po wzmocnieniu niektórych partii ciała, jeździć grać i ćwiczyć dalej. No chyba, że kontuzja będzie powracać… Ale tego nie zakładam, nawet w najgorszych moich koszmarach. Bo wykluczenie jednej z tej dyscypliny, okazałby się koszmarem na jawie.

Trzymajcie za mnie kciuki 😀. 

Dodaj komentarz

Zamknij Menu