Coś pięknego – nowy design roweru

Nie trwało to długo, prawda ( zobacz proszę, jeśli masz chęć wcześniejszy post Są obręcze 🙂 ) 🙂 ? Mój kochany Marek, zrobił mi wczoraj niespodziankę: jak przyszłam wieczorkiem, z pracy, już we wejściu stał i czekał na mnie, właścicielkę:

mój nowy disagnem (wyglądem) i funkcjonalnością rower  🙂 ♥

 

 

 

 

 

 

 

 

Czyż nie piękny 😀 ?

Jednak kobiety to kobiety, mamy gust i potrafimy dobrać małą nutkę szczegółu do danej rzeczy, żeby wyglądało coś lepiej. Sami przyznacie, że te nowe obręcze sprawiały, że rower stał się bardziej “profesjonalski” (przypomina wyścigówę), stylowy i … po prostu piękny?

(A tak nawiasem mówiąc, chętnie zobaczę Waszą opinię w komentarzu 🙂 )

Ja już od rana nie mogłam się doczekać przejażdżki. Obudziłam się o 5, Marek szedł do pracy, ja w sumie mogłabym już wstawać, ale usłyszałam:

Śpij sobie jeszcze ♥ …

No dobra, pospałam do… 6:10 😀 . Zobaczyłam pogodę:

Ta czerwona strzałeczka pokazuje zielone punkty. Oznaczało to, że ok. 8:00 zacznie padać. No to wstajemy. Cukier 120 mg/dl, pół wczorajszej drożdżówki, gryz snikersa i w drogę.

Chciałam przetestować przede wszystkim nowy łańcuch, który Marek również wczoraj mi zmienił ♥. Ten stary, od 2016 zwyczajnie… zajechałam 😉 (przerzutki zaczęły haczyć, jazda nie była płynna). Myślę, że mogłam na nim nakręcić coś ok. 20 tys. km.Znalezione obrazy dla zapytania pies oczy szkic

Heeee, że ile???

Tak, tak, nie pomyliłam się, dwadzieścia tysięcy kilometrów

Zakładając, że trenowałam we wszystkie dni po 30 km, z wyjątkiem 1 dnia przerwy (powiedzmy niedziela) to mamy:

  • 365 dni w roku : 7 (niedziela) = 52 dni
  • 365 dni w roku – 52 dni = 313 dni

30 km  × 313 dni = 9390 km × 2 lata = 18780 km (a trzeba jeszcze dorzucić od czerwca do września 2 miesiące). 

Jak nic, wyjdzie 20 tys. kilometrów 🙂

No dobra, skończmy już z tą matmą bo jej nie lubię 🙂 – zobaczcie lepiej moje zadowolenie z efektów tej wymiany,:

a jak jeszcze się wychyliłam i zobaczyłam kątem oka to,:

to stwierdziłam, że warto było podnieść tyłek o 6 🙂 .

Nikogo na trasie (kto normalny wstaję w sobotę i trenuje o tej godzinie). Ja trenowaniem bym dziś mojej przejażdżki nie nazwała, bardziej testowaniem genialnie i płynnie zmieniających się przerzutek. Cieszyłam się chwilą.

Mój cukier chyba też, bo aż podskoczył z radości do 234 mg/dl ↑↑ (te strzałeczki oznaczają tendencję wzrostu glukozy – w przypadku dwóch strzałek w górę  = glukoza mierzona przez sensor będzie rosnąć z szybkością 2mg/dl na minutę).

Spokojnie bez paniki – insulina aktywna, którą podałam na śniadanie, jeszcze nie zaczęła w pełni działać – pomyślałam.

Błąd, po godzinie 274 mg/dl ↑↑↑ (strzałki oznaczają teraz wzrost 3mg/dl na minutę):

trzeba działać!

Podałam 1j insuliny, podkręciłam tempo (faktycznie pogoda się sprawdziła, zaczęło kropić 🙂 ), zrobiłam rundkę honorową po mieście i po przyjeździe do domu cukier wskazywał: 183 mg/dl ↓↓↓.

Trening skończony. Pompa za pół godziny już zatrzymywała mnie przed niskim (108↓) – ja już wcześniej zaczęłam dojadać owoce (brzoskwinia, jabłko). Zaczęłam więc wznawiać bazę anulując tym samym zatrzymanie bazy, ale ona nadal dbała o mnie przed niedocukrzeniem – baza zatrzymana. Po dwóch razach pompa się uspokoiła, ja też – trend lekko zaczął iść w górę (90↑). Za 15 minut podałam 1j. insuliny – owoce były duuuże 🙂 . Dalej cukier już ładnie się utrzymywał.

To pokazuję jak super działa funkcja SmartGuard (zatrzymanie automatycznie przez pompę podawania insuliny, przy tendencji spadkowej cukru, którą widzi dzięki łączy z sensorem).

Fakt taki wzrost glukozy i później mocny spadek to chyba jedno z najgorszych dla cukrzyka (nic godnego do naśladowania proszę). Najważniejsze natomiast, że nie doszło do niedocukrzenia 🙂 .

I tym pozytywnym akcentem, zostawiam Was z tym pięknym widoczkiem 🙂 :

Ten post ma jeden komentarz

  1. Ale fajne pieseł i koteł ?

Dodaj komentarz

Zamknij Menu