Kiedy dostałam propozycję wzięcia udziału w sztafecie Ironmana od razu wiedziałam, że trzeba iść na grubo – zrobić potrójny .
Dla mnie oznaczało to pokonanie 540 km na rowerze. Dystans długi, mozolny, na ośmiu kilometrowych rundach. Zapisaliśmy się z na zawody Ironman w Bolesławcu, organizowanym przez Tower Triathlon .
Cukrzycowi Wojownicy
Nasza sztafeta składała się z trzech cukrzyków, każdy z innym stażem choroby i innym bagażem doświadczeń. Wszyscy troje wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie wyzwanie, ale każdy z nas pokonywał już podobne dystanse podczas treningów, czy zawodów. W Bolesławcu natomiast czekał na nas jeden szkopuł – temperatura
Jazda w samym słońcu, długie godziny w południe, spowodowała, że niestety dostałam … udaru cieplnego, a przynajmniej takie miałam objawy. Wiele by o tym pisać, ale cóż, serce kazało kontynuować zawody
Pływanie / rower / bieg
Dawid, nasz pływak, był niesamowity. Pokonał dystans 11,4 km. Sunął po tej wodzie, niczym żaglica (ponoć najszybsza ryba morska). Wyprzedzał każdego kogo miał w zasięgu wzroku. Przez jego turbo szybkie tempo, nie zdążyłam się zbytnio zestresować swoim startem, bo już dał mi zmianę.
Zatem wsiadłam na rower i zaczęłam kręcić te swoje 540 kilometrów. Gorących kilometrów…
Ruszyłam, w samo południe, w piekielną rozgrzaną do czerwoności trasę. Było ciężko, ale ja miałam misję do zrobienia i tak pokonałam ten dystans z uśmiechem na twarzy 😀
Bieg należał do Przema z CukrzykBiega. Przemo miał do pokonania aż 3 maratony, ponad 126 km. Nie pytajcie jak on to robi. Takiego hartu ducha walki można się od niego śmiało uczyć!
Nasz sukces
Zrobiliśmy ten dystans, ale kosztowało nas to bardzo wiele. Walczyliśmy z hipoglikemią, hiperglikemią, z potwornym zmęczeniem, z przegrzaniem organizmu… Mimo wszystko nie poddawaliśmy się, mając przy boku ogromny doping i sami niezwykłą wolę walki. W trójkę chcemy pokazywać, że “Cukrzyca to nie wyrok“, że możemy się wspaniale realizować w życiu, mimo niełatwej choroby jaką jest cukrzyca typu 1.
Na pewno z tego miejsca należą się ogromne podziękowania dla wszystkich osób, fundacji, oraz sponsorowi, którzy nas wspierali w tej akcji. Udowodniliśmy, że nie ma rzeczy niemożliwych i że możemy sięgać po marzenia. Wsparcie jest bardzo ważne, ale to ostatecznie nasza ciężka praca doprowadziła nas do sukcesu. Zostaliśmy potrójnymi Ironmanami w sztafecie.
PS. Udział w tych zawodach, organizowanych przez Tower Triathlon skusił mnie, bym sama zaczęła przygotowywać się do pokonania dystansu Ironmana. Nie w sztafecie, samemu. Jest tylko jeden mały haczyk – nie umiem pływać . Czuję, że zapowiada się kolejne moje wyzwanie, w którym możecie mi towarzyszyć. Czyż to nie piękne? I tym retorycznym pytaniem zostawiam Was z poniższym filmikiem. Przyjemności
Zapraszam do krótkiej relacji z tego wydarzenia, abyście mogli poczuć tę wspaniałą atmosferę zawodów oraz naszą wolę walki. Cukrzycowi wojownicy w akcji!