Pierwsze stówy w 2020 r

Ponad 100 km na rowerze, łee tam, co to dla mnie 😉

Fakt, trudno w to uwierzyć, ale dopiero w drugiej połowie roku 2020 zrobiłam treningi ponad 100-stu kilometrowe. Dlaczego? W zasadzie jest dużo przyczyn:

  • moja nowa miłość i nowa pasja
Rower street trailowy - Inspired flow 22"
Rower street trailowy - Inspired flow 22"
  • nowe kontuzje. Choć nie mam się ochoty dziś o tym rozpisywać i psuć dobrego humoru. Trochę zresztą już na temat innej kontuzji wyżaliłam się w lutym:

    Kontuzja stawu biodrowo-krzyżowego

  • sporo obowiązków w firmie, niby „na swoim, to na swoim”, no ale… 
  • itd. itd… życie

„Dobra Anno koniec opierdzielania się - jedziemy stówę"

Wydawałoby się, że to tylko ponad 100 km, a jednak trochę się przeliczyłam. Człowiek, niby cały czas aktywny, rusza się, ćwiczy, a tutaj kondycji na taki dystans brak. Fakt trenowałam sobie moją szosóweczką, ba nawet kilka razy w tygodniu czasem. Jak była kwarantanna, to nawet codziennie na trenażerze w domu, po godzince. Tak więc do stówki podeszłam dość „lekceważąco”. Jeździłam w końcu i dużo, dużo dalsze trasy, jak Kołobrzeg, Karpacz itp., no ale nie w tym roku. 

Na dziś plan na trasę był taki:

Trasa Środa Wlkp. - Skorzęcin
Trasa Środa Wlkp. - Skorzęcin

Śniadanko zjedzone (płatki słodkie + owsiane na 5 WW) i moja cukrzyca już na dzień dobry zaczęła świrować, wywalając mi cukier na ponad 300 mg/dl. Trzeba było zbijać, podałam 1 jednostkę insuliny, która miała obniżyć poziom glikemii tylko o 50 mg/dl (bez wysiłku fizycznego). A że cały czas byłam w ruchu, jechałam już ponad 1,5 godzinny, insulina zaczęła działać z podwojoną siłą. Sami zobaczcie nagle 211 mg/dl (co oznacza mocny spadek). 

Cukier ponad 300 mg/dm
Cukier ponad 300 mg/dl i nagły spadek

Do Skorzęcina pozostało mi zaledwie 20 km, wiedziałam, że na miejscu czeka mnie jakiś lunch, ale nie czekałam i trzeba było coś zjeść, żeby chociaż do tego celu dojechać 😜. 

Polecam, dobry skubaniec ;p

Całe szczęście, że zjadłam trochę glukozy, bo nie dojechałabym lub dojechałabym na oparach. A na opary to jeszcze nie teraz pora. One miały dopiero nadejść. Teraz przyszło mi się cieszyć połową przebytej trasy, która poszła bardzo gładko, bo było z wiatrem 😜. Swoją drogą, dojazd do Skorzęcina (od strony Witkowa, ok. 7 km) prowadzi piękną drogą rowerową – asfaltowa nawierzchnia i jest bezpiecznie, z racji tego, że to oddzielna ścieżka, od drogi samochodowej (co widać na zdjęciu poniżej). 

Powrót na oparach i walka z wiatrem i swoimi słabościami

Zjadło się dobre naleśniki i lody, to teraz czas na kolejny „popis cukrzycy”.  Wymienników węglowodanowych zjadłam ok. 5-6 WW. A insuliny dałam na to 1/3 z racji tego, że przede mną było jeszcze 60 km trasy, z niesprzyjającym wiatrem. Jak widzicie na wykresie na godzinę 16:00 cukier zaczął rosnąć do 250mg/dl, po czym widać, że od razu, jak ruszyłam, gwałtownie spadać.

Profil glikemii z dnia treningu
Profil glikemii z dnia treningu

Ok. godziny 17:00 cukier dobijał do 100 mg/dl, a to oznaczało, że kończyło mi się wyraźnie paliwo i w życiu nie dojechałabym bez uzupełniania glukozy. Banan ratował życie nie tylko moim cukrom, ale też psychicznie miałam wrażenie, że włazi mi do każdego mięśnia. No i właśnie mięśnie niby nie bolały na przejechane 110 km, ale już sił nie było. Lekko zawiało, a ja zwalniałam do 20km/h. No właśnie, bo warto stwierdzić fakt, że przeszarżowałam z prędkością w pierwszą stronę. Średnia prędkość była dobijająca 30km/h, w końcu z wiatrem się fajnie jechało 😜

Ostatecznie traskę zaliczyłam z wynikiem: 

123 km, średnią prędkością 26,4 km/h i czasem jazdy 4:40:00 godz.

Czas zebrać plony treningu

Organizm walczył sobie już do końca dnia + trochę nocy. Mimo kolejnych posiłków i dostarczania cukrów prostych i złożonych cukier cały czas nie chciał podskoczyć. Balansowałam na granicy niedocukrzenia. Ale dzięki monitoringu glikemi i CGM udało mi się uchronić się przed hipoglikemią i pompa insulinowa bardzo ładnie zatrzymywała mi podaż insuliny. Poniższe obrazki pokazują, że cukier nie chciał rosnąć i był w granicach 70-80 mg/dl.  Jak u zdrowego człowieka 😀.

Choć nie do końca czułam się zdrowo, bo oddech miałam cały czas przyspieszony i z zaśnięciem w takim stanie zmęczenia jest dość ciężko. Ale w końcu się udało, na drugi dzień pozostała już tylko na spokojnie analiza sytuacji, co się stało, że tak „zaniemogłam”. 

Czas na kolejną stówkę

Dałam organizmowi trochę odsapnąć i w kolejnym tygodniu ruszyłam na kolejny trening 114 km. I powiem Wam że, było już dużo lepiej fizycznie pod względem wydolnościowym. Jechałam już z mniejszą średnią prędkością. 

Miałam jednak trochę przebojów z cukrzycą, z racji tego, że jechałam bez ciągłego monitoringu glikemii z sensorów (po prostu skończyło mi się opakowanie i kurier nie dojechał z nowymi). Przyszło mi jechać, stając co 15-20 km i mierzyć poziom glikemii z palca. Ale przecież to nic strasznego, w końcu tak właśnie mierzyłam sobie cukier przez 22 lata cukrzycy. Sensory używam dopiero od 1,5 roku. Niestety źle oszacowałam wkładany wysiłek w trening i podałam na 4 WW za dużo insuliny. A była to tylko jedna jednostka, czyli na 1WW, co przy 4WW powinnam dać 4 jednostki. Nawet i ta jedna, przy sporym wysiłku fizycznym okazała się za dużą dawką. Cukier po godzinie wysiłku pokazywał 57 mg/dl. To była już hipoglikemia. Gdybym miała sensory, pompa sama wcześniej zatrzymałabym podaż insuliny i w ten sposób być może uniknęłabym spadku cukru, bądź coś drobnego w porę zjadła lub wypiła.

 

Wiedziałam, że po takim spadku będzie mnie boleć i głowa i mogę się później gorzej czuć, zwłaszcza przy wysiłku fizycznym. No ale nic do domu trzeba było wrócić. A byłam już w 80 km, także zostało mi już tylko 35 do mety. Dojechałam i nie było aż tak źle. Fizycznie wróciłam jeszcze do pracy i popracowałam w firmie jakieś 5 godzin, choć głowa już pobolewała, wieczorem wyszło lekkie zmęczenie. 

Wnioski z treningów

  • Jeżeli czeka Cię długi, kilkugodzinny trening jedź tak wolno, jak tylko się da. Zmęczenie wychodzi dopiero po kilku godzinach po skończonym treningu.
  • Weź pod uwagę z jakim wiatrem jedziesz i dobrze rozłóż siły.
  • Ćwicz regularnie i przyzwyczajaj organizm do wysiłku. Wydaje Ci się, że masz kondycje, bo ćwiczysz, a prawda jest taka, że tylko Ci się wydaje.
  • Jeżeli masz możliwość ciągłego monitoringu glikemii, to zawsze podłącz sensor na taki wysiłek. Stan fizyczny (trening bez hipo i hiperglikemii) + komfort psychiczny jest nieoceniony.
  • Trzeba sporo jeść, co nie zawsze jest przyjemne na zmęczeniu i nie zawsze się chce.
  • Dawkę insuliny przy wysiłku albo zmniejsz drastycznie, albo w ogóle nie poddawaj, jeśli od razu po posiłku zaczynasz trening. Można też odczekać aż szczyt działania insuliny nie będzie aż tak mocny i zacząć wysiłek np. po godzinie, półtorej od momentu podania (pod warunkiem, że podasz insulinę w miarę z normalną, niezmniejszoną dawką i nie zjesz węglowodanów prostych, bo wtedy cukier od razu wyskoczy Ci w kosmos).
  • I z cukrzycą da się trzaskać ładne, długie kilometry 😀💪

Do następnego, jeździjcie bezpiecznie i pilnujcie dobrych cukrów 

Ania

Dodaj komentarz

Zamknij Menu