Kiedy niemożliwe staje się możliwe!

Jest – mam to!!!

30.1 km/h

Taką średnią prędkość osiągnęłam z mojego dzisiejszego treningu 🙂 .

Dużo?

Bardzo dużo 😀 !!!

Fakt jest taki, że w ostatnim czasie dość noga dobrze podaje, ale że dziś osiągnę, aż tak dużą prędkość? Kiedy wrócę do postu sprzed roku: Życióweczka to powiem, że progres jest niesamowicie duży – wzrost z przeciętnej prędkości 28,9 km/h na 30.1 km/h z dziś, to naprawdę bardzo dużo. Każda jedna 0.1 km/h więcej, to bardzo dużo wysiłku. Jak tylko przestanę mocniej kręcić, a wręcz nie kręcić przez 50-100 m, to średnia prędkość potrafi obniżyć się, z miejsca, o 0,2-0,3 km/h.

Wysiłek przy takich prędkościach jest, jak dla cukrzyka, bardzo odczuwalny. I nie chodzi tutaj tylko o ból, jaki pojawia się w nogach, czy “zadyszka”, przyspieszony puls. Sami zobaczcie na mój cukier, z tego treningu.

Przejechałam łącznie 26,5 km. ale cukier z 250 mg/dl, spadł momentalnie do 110 mg/dl, jak przyjechałam do domu.

Nie miałam podczas treningu aktywnej insuliny. Cukier wcześniej rósł ze śniadania, gdzie po zjedzeniu go, bardziej obfitego  w węglowodany, późniejszym braku ruchu i braku bolusa złożonego (część insuliny działa od razu, część jest rozłożona w czasie), spowodowało to taki wzrost. A że w planach miałam tak, czy tak trening, to postanowiłam zamiast zbijać cukier insuliną, pójść na trening. 

Przy 13.km cukier już pokazywał 186 mg/dl ↓↓↓ (czyli największy z możliwych spadków, 3mg/dl na minutę), przy 15. km 167 mg/dl ↓↓↓ postanowiłam już sama zatrzymać pompę. I jak zwykle słusznie 🙂 – cukier po przyjechaniu 110 mg/dl ↓↓ i gdybym jechała jeszcze jakieś 20 minut, w takim tempie, mogłoby się to skończyć hipoglikemią. Ale spokojnie, wszystko miałam przemyślane, opanowane, także niczego się nie bałam, tylko cisnęłam mocno na pedały 🙂 .

Ostatnie kilometry i metry to średnia 34km/h, jak nic. Oj zapiekły mięśnie, ale gdy spojrzałam, na samym końcu, na ten licznik, wiedziałam, że było warto trochę zrobić “wyrzeczeń bólowych”. W zwyczaju, nigdy nie patrzę na średnią prędkość podczas treningu. Hehe, co najśmieszniejsze jest to, że gdy średnio mi się chce iść na trening, zawsze sobie mówię:

Dziś pojadę, takim małym “spacerkiem” (pod spacerkiem mam na myśli minimum 25km/h-26km/h), nie będę się aż tak męczyć.

Ale w 80% się to nie sprawdza – zawsze przyspieszam 🙂 .

Dziś też tak było.

Pamiętam, jak jakiś rok temu, sobie myślałam:

Jak tu te średnią 30km/h z treningu wykręcić? Noż to cholernie trudne…

I wiecie co?

Niemożliwe, naprawdę jest możliwe!

– dziś to zrobiłam –

trzeba tylko dużo wiary, wysiłku i determinacji!

Tego właśnie Wam w życiu życzę 🙂

Ania

Znalezione obrazy dla zapytania rower pocisk

 

Dodaj komentarz

Zamknij Menu